Jubileusz 50 lat pracy Pana Ryszarda Hilenbranda

„Przyszedłem do pracy na 6 miesięcy, zostałem 50 lat” – tym zdaniem podsumował swoje Święto Pan Ryszard Hilenbrand, który dzisiaj (27.12.22) obchodzi Jubileusz 50 lat pracy w naszej Spółdzielni Pracy

Panu Ryszardowi serdecznie gratulujemy Złotego Jubileuszu!
Życzymy kolejnych lat pracy w najlepszym zdrowiu oraz poczucia spełnienia w życiu zawodowym i prywatnym. Dziękujemy za wartościową wiedzę oraz zdobywane latami, bezcenne doświadczenie.

Poniżej krótki wywiad z Panem Ryszardem Hilenbrandem, który z okazji Jubileuszu 50 lat pracy odpowiedział na kilka pytań (m.in. czy poleca młodym ludziom pracę w jednym miejscu przez wiele lat).

  • Jak to się stało, że rozpoczął Pan pracę w Cukrach Nyskich?

    To, że zacząłem pracę w Cukrach Nyskich, było wielkim przypadkiem. Miała to być praca młodego człowieka tylko od grudnia do wakacji, a życie pokazało, że potrafi płatać figle i dzisiaj obchodzę Złoty Jubileusz. Oczywiście miały też na to wpływ moje różne historie rodzinne.
    W Spółdzielni zajmowałem się wieloma rzeczami; projektowałam opakowania, monitorowałem rynek, aż w końcu stałem się Szefem Zaopatrzenia, którym jestem już 30 lat. Lata przeleciały, życie przeleciało i 27 grudnia bieżącego roku minęła dekada.

  • Co takiego mają w sobie Cukry Nyskie, że jest Pan z nimi związany tyle lat?

    Czy mają coś takiego wielkiego – nie wiem, ale czuję się związany z tą firmą.
    Stałem się jej członkiem i założycielem – przez co związałem się z nią jeszcze bardziej. Może zabrzmi to górnolotnie, może dumnie, ale jednak członkowie spółdzielni są współwłaścicielami tej firmy. Daje to satysfakcję, ale wiąże się z podejmowaniem wielu decyzji z pozostałymi Współwłaścicielami, Zarządem itd. Z przyjemnością patrzyłem na rozwój przedsiębiorstwa, na który miałem wpływ. Szkoda było to zostawić. W trakcie mojej kariery miałem dwie propozycje pracy: w “Celpie” w Łambinowicach, która nie istnieje od 20 lat oraz Warszawie, gdzie miałbym handlować ziarnem kakaowym. Nie przyjmowałem ofert, chyba się przestraszyłam i finalnie z żadnej nie skorzystałem. Podobnie jak mój Ojciec, który pracował w Zakładzie Energetycznym 41 lat , cenię sobie stabilizację. Ja 200 metrów od Niego, przepracowałem jeszcze więcej lat w Cukrach Nyskich. To chyba obciążenie rodzinne (śmiech) jest podstawą mojej konsekwencji. Po prostu zmiany w moim życiu są nie do końca…fajne. Być może odczuwam strach przed dużym ryzykiem, ale też z pewnością inne elementy się ułożyły w moim życiu tak, że nie należało tej pracy zmieniać.

  • Jaki był moment przełomowy w Cukrach Nyskich?

    Jak przyszedłem do pracy, byliśmy zakładem “Społem”- też spółdzielczym, ale jednak w strukturach to inaczej wyglądało. Dopiero 1 października 1990 firma wróciła ponownie w ręce członków spółdzielni, którzy zaangażowali się w jej rozwój. Zwiększono produkcję, rozszerzono asortyment, wymieniono urządzenia i linie produkcyjne oraz przeprowadzono rozbudowę zakładu. Oczywiście, bywało różnie, raz były zyski, raz były straty, a moje wieloletnie zaangażowanie w spółdzielnie było jednym z czynników, dlaczego tu zostałem. Byłem świadkiem rozwoju Cukrów Nyskich. Wiele osób odeszło z różnych powodów, ale dla mnie liczyło się to, że mogłem awansować, więcej zarabiać i odczuwać coraz większą satysfakcję z wykonywanej pracy i zdobywanej wiedzy. Działałem też w wielu organizacjach młodzieżowych, ciągle byłem zaangażowany w różne wydarzenia, które mnie rozwijały.

  • Co by poradził Pan młodym ludziom rozpoczynającym swoją karierę?

    Młodym ludziom mógłbym poradzić, żeby niekoniecznie pracować w jednej firmie dziesiątki lat. Oczywiście nie należy skakać z kwiatka na kwiatek, ale po sześciu, czy siedmiu latach, warto zmienić pracę, nabrać innego doświadczenia, przekazać je w nowe miejsce, ale i przyjść z bogatym doświadczeniem, przełożyć je na nowe miejsce pracy. To są inne czasy. Stabilizacja kiedyś była powszechna i pożądana, a to, co się obecnie dzieje w technice i jakie daje możliwości – to coś niebywałego. Warto z tego korzystać, rozwijać się, uczyć – ciągle się czegoś nowego uczyć.
    Pamiętam, jak ja przychodziłem do pracy. Na karteczkach składało się prośby o rozmowy telefoniczne, wypisywało się wszystkie dokumenty ręcznie, pojawiały się pierwsze telefony komórkowe, Internet, inne rzeczy, aż do dzisiaj, kiedy tych ułatwień technologicznych mamy całą masę. Dawniej męczyłem się na faksie, teraz piszemy maile. W ogóle wszystko się zmieniło w ciągu tych 50 lat, ale zmiany chyba są zasadne i konieczne.

  • Czego Panu życzyć z okazji Złotego Jubileuszu?

    Zdrowia, tak normalnie…zdrowia, a co będzie dalej ze mną w Cukrach Nyskich – jeszcze tego nie wiem, bo życie, jak się okazuje, bywa nieprzewidywalne.

Panu Ryszardowi dziękujemy i wedle prośby, życzymy zdrowia!

Powrót

Galeria zdjęć